Młodość dla wszystkich

Cena detaliczna:

20.00

Brak w magazynie

Niniejsze dziełko będzie posiadało inny charakter niż owe liczne publikacje z dziedziny savoir wivere’u, które się u nas ukazały po wojnie. Ma to być życiowy poradnik dla starych i młodych. Będzie tu mowa nie tylko o ubraniu, jedzeniu, przyjmowaniu gości, o tym, jakie gatunki alkoholu winno się podawać do poszcze­gólnych dań, ale także o tym, jak się zachowywać w różnych sytuacjach życiowych i jak zachować mło­dość w późniejszym wieku.
Nasze rady i wskazówki życiowe będziemy trakto­wali lekko, z przymrużeniem oka — ale miejmy na­dzieję, nie ze skrzywieniem ust — Czytelnika. Bę­dzie to lektura typowo familijna: żona odczyta mężo­wi wszystkie złośliwostki wypisane na jego temat Wy­krzykując co chwila: „Ach, przecież to jak gdyby twój portret!” Mąż zaś, mając w ręce ową książkę, będzie się zaśmiewał radośnie, odnajdując w niej coraz to obraz swojej żony. Babuni też się dostanie i dziadko­wi, dla obojga znajdzie się tu dużo rad i uwag krytycznych.
Nie będziemy oszczędzać nikogo i każdy w owym dziełku znajdzie coś dla siebie, w sumie coś pokrzepia­jącego dla ducha, ponieważ jak powiedział pewien francuski pisarz starszego pokolenia: „Nie ma nic rów­nie zabawnego jak ŻYCIE”.
Nie zawsze jednak jesteśmy tak optymistycznego zdania o życiu, które potrafi nam nie tylko płatać złośliwe figle, ale i gorsze rzeczy — o których tutaj nie będziemy wspominać, ponieważ wiemy o nich aż nadto dobrze — ale miłych i radosnych godzin dostar­cza nam ono chyba w równej mierze.
Gdybyśmy kulę ziemską wyobrazili sobie jako ol­brzymi pojazd, tak wielki, że ruchów jego nie czuje­my, pojazd, w którym otwierają się nagle drzwiczki, a niewidzialna dłoń spycha poszczególnych pasażerów w przestrzeń kosmiczną, to zrozumiemy, iż najważ­niejszą rzeczą w owej ekspedycji „w nieznane” jest jakoś możliwie wygodnie się urządzić, co już tylko od nas samych zależy. Pierwszym warunkiem, aby to osiągnąć, jest optymizm i poczucie humoru.
Francuzi mają doskonałe powiedzenie o ludziach, którzy się wciąż martwią i trapią: że „rozgniatają czarną farbę”. Każda choroba, każde nieszczęście potę­guje się tym bardziej, im bardziej o nim; rozmyślamy i się zastanawiamy. I dlatego lekarze nie powinni cho­remu na złośliwego nowotwora mówić, co mu jest. Błogosławiona blaga, że mu nic takiego nie grozi, po­lepszy jego stan psychiczny i fizyczny, ponieważ ża­den ból nie jest tak dotkliwy jak uczucie lęku. To sa­mo jak chodzi o ludzi starych, którym nie powinno się wciąż dawać do zrozumienia, że są chorzy na tę rów­nież nieuleczalną i śmiertelną chorobę, jaką jest starość, ale przeciwnie: wmawiać im, że są wiecznie młodzi i że wszystkich młodych przeżyją.
Jednym słowem nie należy rozpatrywać i zagłębiać się w swoich biedach i niepowodzeniach. „Nie tylko że mam zmartwienie, ale jeszcze powinienem się mar­twić — tego byłoby już za wiele” — powiedział kie­dyś pewien mądry pan.
Wspaniałą terapią na wiele strapień i niepowodzeń jest pies — ten wesołek i klown dany człowiekowi przez Boga. Kto posiada w domu takiego czworono­giego pajaca, ten musi się kilka razy w ciągu dnia ro­ześmiać. Oprócz psa, którego powinno się mieć w do­mu. o ile warunki na to pozwolą, należy zmartwienia przewietrzać, czyli wychodzić z nimi na spacer. Le­żenie na tapczanie i rozpamiętywanie jakichś swoich życiowych niepowodzeń czy klęsk potęguje ich znaczenie i może doprowadzić do rozstroju nerwowego, tym bardziej że palacze mając jakieś strapienie palą cez opamiętania. Po godzinie popielniczka jest po brzegi napełniona szarym popiołem, a głowa — sadzą czarnych myśli. Każde nieszczęście zmaleje, gdy się z nim i swoim pieskiem na smyczy wyjdzie na ulicę.
Nasze rady i przestrogi zaczniemy od ludzi starych, których niesłusznie zwalnia się od wszelkiej odpowie­dzialności i traktuje nieraz jak małe pędraki, które dopiero uczą się chodzić i winny jeść kaszkę na mleku i mielone kotleciki… Starzy ludzie nie zawsze są nie­dołężni, czasem są po prostu leniwi, nie chce im się wyjść na dwór, gdy jest niepogoda, nie chce im się wiele. „Nie pójdę wieczorem do kina lub teatru, bo trzeba późno wracać”. Budują sobie zawczasu „Domek Babci Mały”.
Dwie rzeczy zapobiegają starości — władza i sława, obie trudne do osiągnięcia, przypadające w udziale tylko wybrańcom. Dla przeciętnych ludzi pozostaje Przyroda, która tak samo udziela swoich licznych skarbów i urody życia młodym i starym. No i gra w brydża.

Magdalena Smozwaniec

Numer wydania

I

Oprawa

Miękka z obwolutą

Seria wydawnicza

Biblioteka Stańczyka

Data wydania

1974

Liczba stron

128

Opracowanie graficzne

Maja Berezowska