Czy zapowiadałem się na cudowne dziecko? Nie sądzę. Chociaż w spojrzeniach moich rodziców pewno można było wyczytać zachwyt, gdy już jako pięcioletni brzdąc potrafiłem – podobno nie bardzo fałszując – odśpiewać popisowo przed gośćmi sławetne Góralu, czy ci nie żal. To był mój pierwszy wielki szlagier. Śpiewałem Góralu często na dwa głosy z siostrą Polcią, starszą o cztery lata. A trzeba wiedzieć, że to nasze familijne audytorium było wcale liczne. Ojciec miał ośmiu braci i jedną siostrę. Razem ze swoimi dziećmi stanowili trzon potencjalnych słuchaczy zawsze wtedy, gdy w większe święta cały ten rodzinny „pluton” zwalał się w nasze gościnne progi.
Mieczysław Fogg