Lengren Zbigniew

Urodziłem się jako dziecko nie odznaczające się niczym szczególnym. Stan ten trwał przez 25 lat, do czasu kiedy skończyła się druga wojna światowa i nie można już było być studentem, żołnierzem i w ogóle młodzieńcem. Żeby utrzy­mać rodzinę, zacząłem pisać drobne utwory satyryczne, a potem rysować do prasy. Ku memu zdziwieniu redaktorzy czasopism drukowali te rzeczy, prawdo­podobnie na skutek braku odpowiedniej ilości innych żywych autorów. Zanim podrosło młodsze pokolenie twórców, zdążyłem wpaść w brzydki nałóg rysowania i pisania, na który do dziś cierpię. Żeby jednak nie nudzić się przy tym, występowałem na scenach teatrów satyrycznych, w radio i telewizji. Przy okazji ukończyłem studia na uniwersytecie w Toruniu, żeby zrobić przyjemność mamie. Żeby zaś zrobić przyjemność dzieciom, wymyśliłem postać emerytowa­nego profesora Filutka, którego przygody rysuję w tygodniku Przekrój z uporem godnym lepszej sprawy od lat piętnastu. Poza tym współpracuję stale z tygodni­kiem Świat i innymi czasopismami. Zajmowałem się również plakatem, grafiką użytkową i scenografią. Współpracowałem przy kilku filmach animowanych, zilustrowałem kilkadziesiąt książek i wydałem siedem własnych, z których trzy ukazały się w NRD i Związku Radzieckim… Poza tym prowadzę leniwy tryb życia, chętnie grając w tenisa.

Zbigniew Lengren